Jakub Kasprzycki: marca 2009

niedziela, 8 marca 2009

W moim hangarze pierwszy shock-flyer

Staram się rozwijać w dziedzinie modelarstwa i modeli r/c, więc w moim hangarze zawitał nowy samolot CAP 580 typu shock-flyer (wykonany z płyt depronowych, bardzo lekki i zwinny do latania 3D)
Pomimo deklarowanych 2-3 godzin od wyjęcia z pudełka do lotu, mnie złożenie tego modelu zajęło 3 dni :)

W komplecie dostajemy elementy depronowe, sporo elementów plastikowych oraz kilkanaście rurek węglowych do wzmocnienia konstrukcji. Podobno ten sposób konstrukcji jest lepszy od zwykłego klejenia taśmą... na razie się nie znam?! W pudełku jest tez silnik szczotkowy T-370 z przekładnią 5:1 oraz prop-saver i śmigło slow flyer. Na razie nie planuję wymiany na bezszczotkę. Doposażyłem więc CAP-a w regulator e-sky 20A, trzy tanie serwa Tower-pro oraz odbiornik z kompletu od Gemini.

Poskładałem wszystko:

ale pojawił się problem, podpiąłem najpierw akumulator Li-po 2s 20C 500mAh 7,4V, wszystko niby działało ale silnik zaczął dziwnie przerywać. Następnego dnia podpiąłem podobny akumulator tylko 3s, i silnik działał jakieś 20 sekund a potem już nie. Sprawdzałem wszystko, regulator daje napięcie (prądu nie sprawdzałem), a silnik nic. Czasem jak się go ręcznie próbuje rozkręcać to albo stawia opór albo na chwilkę się rozkręci i staje. :( Muszę go jakoś sprawdzić, albo od razu wymienię na bezszczotkę. Właściwie to mój pierwszy silnik szczotkowy i muszę powiedzieć, że bardzo hałasuje, i aż cały samolot drży. Coś czuję, że bezszczotka mnie nie minie.

Aktualizacja:
Znalazłem w sieci ciekawą recenzję mojego modelu - opisane jest to czego ja nie potrafiłem

All-World Aikido and Budo Demonstration 2009

Tak jak zapowiadałem, wybrałem się wspólnie z dwoma kolegami z "maty" na pokaz Światowego Aikido i Budo do Bratysławy. Pokaz organizowany był już po raz kolejny, a w tym roku zbiegł się z okrągłą rocznicą powstania Kurilla Dojo.

Cóż, podróż do Bratysławy nie jest jakimś wyzwaniem. Wyruszyliśmy z Częstochowy o godzinie 7 rano, i z wieloma postojami dotarliśmy na miejsce przed 14.
Zaparkowaliśmy przed Halą Pasienky.
 
Ponieważ mieliśmy troszkę czasu postanowiliśmy pozwiedzać. Dotarliśmy na stare miasto


 i tam znaleźlismy ambasadę Japonii oraz restaurację sushi 
dokładnie naprzeciwko. Oczywiście zajrzeliśmy i zjedliśmy jedno ze smaczniejszych sushi jakie jedliśmy w życiu - polecamy.



Powrót na pokaz okazał się trochę skomplikowany, poszliśmy skrótem, czyli tradycyjnie trochę pogubiliśmy się. Dotarliśmy jednak na czas.

Pokaz zaczął się punktualnie i był filmowany przez słowacką telewizję. Na początku prezentacje ekip oraz króciutki parosekundowy pokaz każdego zespołu. Nawet fajnie to wyglądało. Niestety obowiązywał całkowity zakaz robienia zdjęć i kręcenia filmów, a ochrona bardzo wnikliwie to sprawdzała, włącznie z usuwaniem ludzi z sali. Osobiście uważam to za przesadę, no ale trudno.
Szczerze mówiąc 2/3 całego show było takie sobie. Większość sekcji aikido (a było ich chyba z 10) pokazywało dokładnie to samo, czyli stare ćwiczenia buki-waza (taki elementarz w dojo).
Dopiero pokaz Kurilla Dojo wniósł coś nowego chociaż pewnie i tak powtarzane to jest z pokazu na pokaz. Wszech-mistrz Kurilla pokazał ciekawie te same techniki w wykonaniu samurajów, aikidoków w dojo oraz napadniętego człowieka na "ulicy". Bardzo poglądowe. Również pojawiły się scenki z życia szkolnego oraz swoista reklama prowadzonej przez niego szkoły ochroniarskiej.

Potem swój pokaz przedstawił Sensei Saito, który był gościem honorowym przedstawienia. Ten pokaz nie urzekł nas jakoś specjalnie, ale był już zdecydowanie lepszy od poprzednich.
Publiczności raczej się podobało. Występ Ninja był tajemniczy, ale raczej śmieszny niż praktyczny. Tak naprawdę publiczność ożywiła się dopiero podczas pokazu teakwondo z rozbijaniem desek oraz mua-tai, którego zawodnicy zrobili małą inscenizację teatralną. Najbardziej jednak publiczności podobał się pokaz judoków, którzy połączyli judo i akrobatykę w rytm muzyki. To był hit. I w zasadzie konkludując całe show muszę stwierdzić, że jeżeli przez prawie 3 godziny chcemy zapewnić ludziom rozrywkę, to nie możemy pokazywać im technik takich jakie ćwiczymy w dojo. Musimy robić show. Ten pokaz mimo, że oglądany na żywo, nie dorównał w niczym pokazom oglądanym w telewizji z corocznych imprez w hali Bercy w Paryżu.
Widać tę różnicę gołym okiem :)
Ach, zapomniałem, skoro pisałem już o muzyce, to warto wspomnieć o jednej ekipie aikidoków, którzy przyjechali z własnym muzykiem, który oprawę do pokazu wykonał na Shakuhachi, czyli flecie - bardzo oryginalne.


Powrót do domu była już trudniejsza, ze względu na nasze zmęczenie, ale bezpiecznie położyliśmy się spać w domu w sobotę rano. Jedna rzecz tylko spowodowała niesmak całej podróży. Po wyjściu z pokazu, okazało się, że ktoś ukradł nam wycieraczki! Powodów nie znamy. Albo zwykły złodziej, albo ktoś nas nie lubi :) Oj, tam, trzeba żyć dalej.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...