
Ja za to się załamałem... już myślałem, że z mojej nauki latania heli nici. Jednak znalazłem w mojej skrzyneczce mniej zniszczone łopaty.. szybko je podmieniłem i kolejne 2 pakiety wylatałem na nich. To nic, że były niewytorowane, ale śmigłowiec dawał radę. Pomimo tego wiatru utrzymywał ogon oraz poziom. Jedynie nie włączałem trybu utrzymywania pozycji bowiem cały czas musiałem kontrować ruch helika pochyleniem do przodu. Prawdopodobnie jak się później okazało, mój helik nie był odpowiednio wyważony. Był ciężki na ogon i to bardzo. Wysunięcie pakietu nie pomagało. Teraz zacznę pracować nad wyważeniem przed kolejnymi lotami. Nowe łopaty lada dzień dotrą do mnie i zabawa zacznie się od nowa.
2 komentarze:
coś poszło nie tak... nie jestem w stanie odtworzyć sytuacji - hehe jak ja to dobrze znam.
Swietny blog facet.
:) dzięki, zapraszam częściej...
Prześlij komentarz