Wszędzie już głośno! Google drive wystartował..., ano wystartował..., i co?
I w zasadzie nic. Od wczoraj wieczora moje dokumenty googlowe stały się dyskiem googlowym. Jeśli korzysta się tylko przez WWW to w zasadzie jak na razie nie widzę różnicy (oprócz tego, że miejsce na dokumenty jest teraz odseparowane i ma pojemność 5GB).
Ale podobno siła tkwi w tym, że można sobie ten cały dysk online-owo synchronizować z naszym komputerem. Niby fajne i w zasadzie na początku używania Dropboxa z tego korzystałem, ale już przestałem. Nie potrzebuję tej funkcjonalności. Odpowiada mi funkcjonalność jaką daje aplikacja na Androida, ale tak samo przecież działa wspomniany już Dropbox.
A dodatkowo aplikacja na peceta radośnie oświadcza, że pomimo wyboru tylko wskazanych katalogów do synchronizacji to dokumenty bez katalogów czyli niejako będące w głównym drzewie i tak zostaną zsynchronizowane. Nie dało się zrobić jeszcze jednego check-boxa?
Moi znajomi z niecierpliwością przebierali dzisiaj nogami, że im Google jeszcze nie dało tego przywileju, ale ja mógłbym się z kimś zamienić, i spokojnie poczekać..
1 komentarz:
Google trochę się spóźniło ze swoim Drivem, podobnie zresztą jak z Google+. W każdym razie aktualnie cały Internet żyje aktualizacją algorytmu wyszukiwania, która dziś została wprowadzona w życie przez Google. W myśl zasad działania nowego algorytmu nagradzane mają być strony wartościowe, a karane te przeoptymalizowane. Zobaczymy co z tego będzie - na razie muszę korzystać z Bing'a i Yandex'a, bo w Google nie da się nic znaleźć... Krążą nawet plotki, że cała baza została wyzerowana i Google indeksuje wszystko od nowa. Brzmi to głupio, ale faktycznie od kilku dni dało się zauważyć znacznie większy ruch w Sieci. Zobaczymy co z tego będzie - ja osobiście jestem na razie zadowolony, ponieważ wszystkie serwisy z którymi jestem związany idą w górę. :-)
Prześlij komentarz