Rok temu pisałem, że na kolejny zegarek poczekam kilka lat. Myliłem się. Już w grudniu 2008 roku przeczytałem na blogu o zegarkach Casio (polecam!) o nowej linii G-Shocka Aviation Concept GW-2000. Pomysł mi się podobał; jako fan lotnictwa podszedłem do niego entuzjastycznie, jednak jak to w rzeczywistości bywa marzenia zostały odłożone na "później", zwłaszcza, że premiera miała być dopiero za kilka miesięcy. W międzyczasie Casio ogłosiło swoją współpracę z Red Bullem w projekcie wyścigów Red Bull Air Race (strona Casio) Red Bull Air Race (strona oficjalna). GW-200- Gravity Defier miał być malowaniej jednej z maszyn... Cudownie.
Minęło prawie 8 miesięcy, a ja czekałem troszkę w nadzieji na wersję srebrno-czarną w bransolecie, ale ostatecznie nie wytrzymałem, i tak w moim "hangarze" pojawił się GW-2000BD-1AER.
Wygląda rasowo lotniczo. Tutaj możecie się do niego przymierzyć. Nie ma zakręcanego dekla jak GIEZ ale trudno, pogodziłem się już, że żadna firma nie wypuszcza z powodów marketingowych idealnych produktów...
Technicznie zmieniono w stosunku np. do GIEZ-a sposób sterowania funkcjami zegarka; z mojego punktu widzenia na lepsze. No i dodano funkcję Timera - jak to mawia mój kolega Adam - do gotowania jajek. Ach i oczywiście stały podgląd drugiego czasu (np. UTC lotniczego).
Ciekawe tylko, czy bransoleta wytrze się podobnie jak ta w Giez-ie!?
Dodatkowo chyba muszę upomnieć się o okulary lotnicze :)
2 komentarze:
i tak wole Gieza wlasnie za zakrecany dekiel :) Giez dla fanow motoryzacji a Aviation dla fanow lotnictwa
Dokładnie, chociaż aż takim fanem motoryzacji nie jestem ;)
Prześlij komentarz